- środa, 08, styczeń 2020
Rynki szybko otrząsnęły się z pierwszej paniki w reakcji na doniesienia o ataku rakietowym Iranu na bazy USA w Iraku, kiedy okazało się, że obyło się bez ofiar w personelu wojskowym, a zatem w ataku chodziło o wyrównanie pola z USA za piątkowe zabójstwo irańskiego dowódcy. Stronom zdaje się nie zależeć na eskalacji i taki jest też podejście inwestorów. Wciąż istnieje ryzyko zaostrzenia konfliktu, ale na razie tylko hamuje to powrót do nieskrępowanego rajdu ryzyka.
Prezydent USA Donald Trump napisał po ataku, że „wszystko jest dobrze”, co dodatkowo uspokoiło inwestorów. Oczywiście w najbliższych dniach nie można wykluczyć nowych działań militarnych, które zburzą ten spokój, ale uczestnicy rynków preferują czekać na wydarzenia niż podejmować akcje wyprzedzające. Po silnych ruchach dziś w nocy na USD/JPY, złocie i ropie naftowej widać, jak uważnie śledzone są informacje, by szybko zająć pozycję, ale też równie szybko ją odwrócić, kiedy zabraknie paliwa do kontynuacji ruchu. To też zniechęca do zajmowania taktycznych pozycji na dłużej, jeśli jedna informacja, może szybko uderzyć w stop loss. Ogólnie na rynkach panuje przeświadczenie, że z czasem zapomnimy o ryzyku geopolitycznym z Bliskiego Wschodu i przejdziemy do rzeczowej oceny fundamentów makro. W tym temacie jednak nie dostajemy ostatnio wiele (np. odczyty PMI/ISM był mieszane), więc równie łatwo będzie o rozczarowanie i zgaszenie optymizmu przyniesionego po grudniu.
Sądzę, że złoto wciąż ma łatwiejszą drogę wyżej, czy to ze wzrostu awersji do ryzyka, czy braku jednoznacznego napływu w stronę USD. Huśtawki takie, jak ta z nocy, będą blokować rajd indeksów, gdzie będzie pojawiać się coraz więcej zapytań o koniec zwyżek, chyba że dane pozwolą inaczej. Bez rozpędzania rynku akcji (i niezdecydowaniu USD) USD/JPY powinien mieć w końcu impuls do głębszych spadków. EUR/USD jest uwiązany przez oczekiwania wobec polityki EBC i Fed – oczekuję wzrostów, ale dopiero gdy uczestnicy rynku zrozumieją, że w Eurolandzie nie ma miejsca na dalsze luzowanie, a Fed może ściąć przynajmniej jeszcze raz w tym roku.
Kończące się dziś dwudniowe posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej wreszcie może mieć wymierny wpływ na złotego. Nie mam tu na myśli zmian poziomu stóp procentowych – tutaj oczekiwania rynku są zgodne. Interesujące za to będzie, jak Rada ocenia wczorajsze zaskoczenie w odczycie grudniowej inflacji CPI? Na koniec 2019 r. wzrost cen wyniósł 3,4 proc. r/r, dużo więcej niż oczekiwane 2,8 proc. i 2,6 proc. w listopadzie. Inflacja zbliżyła się górnego ograniczenia przedziału wahań dla celu inflacyjnego NBP (1,5-3,5 proc.). Żywność i paliwa podbiły indeks, a wciąż jeszcze jesteśmy przed podwyżkami cen energii (styczeń i luty), więc w I kwartale inflacja z pewnością wyskoczy ponad 4 proc. Wzrosty cen żywności i energii nie są tym, na co bank centralny ma wpływ, ale presja inflacyjna przelewa się na inflację bazową (3,2 proc.). Mimo to wydaje się, że opór przed zacieśnianiem polityki pieniężnej, szczególnie w osobie prezesa NBP Glapińskiego, jest na tyle silny, że może być niemożliwym znaleźć w Radzie większość za przegłosowaniem podwyżki. Jest bardziej prawdopodobne, że RPP zbagatelizuje skok inflacji i zakładając dalej stopniowe spowolnienie dynamiki cen, będzie podtrzymywać neutralne nastawienie. Jeśli dla rynków będzie oczywiste, że RPP nie odpowie na wyższą inflację i ujemne realne stopy procentowe, pojawi się nowy stały czynnik osłabiający złotego.
Konrad Białas
Dom Maklerski TMS Brokers S.A.