- poniedziałek, 16, grudzień 2019
Nie ma euforii po potwierdzeniu umowy USA-Chiny, a powody są te same, co wcześniej: brak terminu, szczegółów i generalnie czegoś nowego do dyskontowania. Przynajmniej nowe cła nie są wprowadzane i to wystarcza, by podtrzymać optymistyczny spokój, choć wizja przerwy świątecznej w dalszym ciągu może przynieść odwrót. Przy osłabieniu wpływu ryzyk politycznych, dane wracają do łask.
Jeśli jestem zainteresowany jakimś filmem, który wchodzi do kin, staram się unikać wszelkich zwiastunów. Te krótkie filmy promocyjne czasami zdradzają tak wiele z fabuły, że zbytecznym staje się pójść na film do kina. Z porozumieniem handlowym USA-Chiny jest podobnie. Od września rynki były karmione zapewnieniami, że do umowy Pierwszej Fazy dojdzie i że będzie ona wstępem do szerokiego porozumienia i zakończenia sporu. Spekulacji (często podpartych przeciekami ze „źródeł”) było sporo, dzięki czemu inwestorzy uwierzyli, że porozumienie jest kwestią czasu. W efekcie ostateczne potwierdzenie nie wywołało euforii, gdyż większość jego skutków od dawna było oczekiwane. Jedyne, co można odbierać jako pozytywne i nowe, to niewprowadzenie nowych ceł od 15 grudnia, a dodatkowo redukcja o połowę ceł na imporcie towarów wartych 120 mld USD. Ale wciąż informacjom o umowie brakuje kluczowych szczegółów, terminu ostatecznego podpisania przez głowy państw, więc pewna doza niepewności musi pozostać. Rynki otrzymały za mało, by stało się to katalizatorem świeżego skoku apetytu na ryzyko. Szczególnie, że choć umowa wydaje się uzgodniona na prawie 100 proc., to jednak wciąż podlega rewizji. Dokładając do tego perspektywę wygaszania handlu przed świąteczną przerwą, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że rynek może spróbować schłodzić emocje i zrealizować część zysków, biorąc pod uwagę nieprzewidywalność ryzyka politycznego.
Przy odstawieniu na bok czynników geopolitycznych, wzrasta znaczenie danych makro, a tu ciągle nie widać solidnych oznak przyspieszenia ożywienia. Dane mogą być czynnikiem decydującym dla całego tygodnia. Rozczarowujące odczyty wzmocnić przekonanie, że rynki zapędziły się w dyskontowaniu optymizmu, z kolei pozytywne niespodzianki utwierdzą optymistów w swoich racjach.
W USA indeksy PMI, NY Empire State czy Philly Fed powinny pomóc określić kondycję aktywności biznesu, szczególnie kiedy ostatnie szacunki ISM pozostawiły mieszane nastroje. Mocne odczyty w połączeniu z pasywnym Fed i solidną postawą rynku pracy powinny budować obraz przyjazny bardziej ryzyku i rynkowi akcji, a niekoniecznie dla USD. EUR potrzebuje silnego potwierdzenia, że gospodarka wychodzi z dołka, ale dziś rano europejskie PMI oddalają ta wizję. Ostatnia szansa jeszcze w niemieckim indeksie Ifo w środę. W Wielkiej Brytanii z danych w następnym tygodniu trudno będzie odsiać niepewność o wynik wyborów i przyszłość brexitu, więc do wahnięć względem prognoz należy podchodzić z rezerwą. Posiedzenie Banku Anglii (czw) powinno przynieść utrzymanie stopy procentowej bez zmian, ale przy dysydentach chcących cięcia. Ostatnim razem było ich dwóch – większa liczba podsienie ryzyko obniżki na początku przyszłego roku. GBP może być ponownie wrażliwy na czynniki makro, szczególnie przy nawisie długich pozycji budowanych przed wyborami.
W Polsce mamy wysyp danych makro (śr-pt), które (pomijając wahania sezonowe) powinny wskazać na stabilizację aktywności gospodarczej. Ponieważ RPP na każdym kroku potwierdza chęć utrzymania stóp procentowych bez zmian w 2020, a prawdopodobnie też i w 2021 r., dane nie są katalizatorem dla rynku walutowego. EUR/PLN wrócił do korytarza utrzymywanego przez większość czasu w ciągu ostatnich 18 miesięcy (4,26-4,32) i nie sądzimy, aby miał z niego się wychylać.
Konrad Białas
Dom Maklerski TMS Brokers S.A.