- czwartek, 31, październik 2019
Fed przeszedł w neutralne nastawienie, nie dając podstaw do oczekiwań kolejnej obniżki stóp procentowych przed końcem roku. Jedocześnie prezes Powell wysoko ustawił poprzeczkę dla ewentualnego powrotu podwyżek, co niesie długoterminowe implikacje dla dolara. Dochodzi do asymetrycznego rozłożenia ryzyk, gdyż prędzej Fed ugnie się pod ciężarem rozczarowujących danych niż ulegnie pokusie zacieśniania.
Zgodnie z oczekiwaniami Fed ściął stopy procentowe o 25 do 1,50-1,75 proc. Przekaz z komunikatu wybrzmiał nieco jastrzębio, gdyż bank odszedł od czynnej gotowości do obrony ożywienia gospodarczego, a w zamian stwierdził, że obecne parametry polityki monetarnej są odpowiednie i w oczekiwanym przez Fed scenariuszu pozostaną optymalne. To podkreślenie przekonania, że śródcykliczne dostawanie zostało zakończone i rynek nie powinien wysoko wyceniać szans na kolejną obniżkę w grudniu. Biorąc pod uwagę, że przed decyzją rynek dyskontował 25 proc. szans na kolejne cięcie przed końcem roku, przekaz FOMC wybrzmiał jastrzębio i z miejsca dał impuls do umocnienia USD.
Później jednak dolara zaczął tracić, za co winny był prezes Powell, który stwierdził, że do podnoszenia stóp, a nawet rozważania takiego kroku potrzebny byłby długi i wiarygodny epizod wysokiej inflacji. Zatem teraz nie wystarczy, aby inflacja przekroczyła cel inflacyjny 2 proc., ale prawdopodobnie Fed pozwoli na jej silniejsze odchylenie do celu, zanim zdecyduje się na reakcję. To niesie istotne implikacje dla długoterminowych oczekiwań podwyżek, nachylenia krzywej rentowności i generalnej pozycji USD względem innych walut G10. Podkreśla też, jak asymetrycznie rozłożone są teraz ryzyka dla dolara. W końcu wystarczy, że dane z gospodarki znowu rozczarowują, aby Fed wrócił do dyskusji o luzowaniu. Z kolei pozytywne zaskoczenia zawsze długo będą rodzić wątpliwości, czy to już ten moment, aby Fed zmienił nastawienie. W naszej ocenie USD będzie teraz mógł co najwyżej korzystać na okresach wzrostu awersji do ryzyka, ale jeśli globalna gospodarka pokaże oznaki odbicia, dolar będzie fundującym rajd innych.
Na razie jednak o tych lepszych danych można tylko marzyć. W nocy indeksy PMI z Chin wypadły gorzej od prognoz i pokazały, że chińskie firmy nie ekscytują się zanadto porozumieniem „pierwszej fazy”. Wszyscy czekają na konkrety, podpisy pod tekstem porozumienia i faktycznego usunięcia ryzyka eskalacji wojny celnej. Tego na razie nie ma, a nawet pojawiają się problemy, jak np. odwołanie szczytu APEC w Chile, na którym mało dojść do spotkania prezydentów Trumpa i Xi. Według doniesień prasowych odwołanie APEC nie zakłóci planom prac nad porozumieniem, choć nadal nie wiemy co i kiedy ten plan przewiduje. Na niepewności nie da się zbudować zaufania biznesu i dlatego wskaźniki aktywności będą pozostawać nisko.
Pozytywne impulsy nie przyjdą dziś także z Eurolandu, gdzie w centrum uwagi będą wstępne szacunki PKB oraz inflacji. Jeśli III kw. ma pokazać wzrost, to tylko minimalny (0,1 proc.), biorąc pod uwagę zapaść przemysłu. Inflacja HICP pozostaje zdławiona i spowolnienie do 0,7-0,8 proc. r/r (przy celu inflacyjnym 2 proc.) utwierdzi EBC w gołębim nastawieniu. Nawet jeśli można wątpić (a my wątpimy) w możliwości dalszego rozszerzenia ekspansji monetarnej EBC, to póki co sygnałów do poprawy fundamentów EUR także nie widać. Mimo to EUR/USD może korzystać na tym, że łatwiej będzie zobaczyć powód do osłabienia dolara niż euro.
Konrad Białas
Dom Maklerski TMS Brokers S.A.