- piątek, 17, maj 2019
Najnowsze doniesienia związane z negocjacjami handlowymi USA-Chiny dają podstawy, by ponownie rozniecić awersję do ryzyka. Ponadto napięcia geopolityczne na Bliskim Wchodzie dodają powodów do nerwowości. W piątek ryzykiem jest, na ile inwestorzy będą obawiać się wydarzeń dwóch następnych dni?
Krótko panował entuzjazm wynikający z doniesień, że prezydent Trump panuje odroczyć wprowadzenie wyższych ceł na samochody sprowadzane z UE i Japonii. Nie jestem zaskoczony, a moje uzasadnienie przedstawiałem we wczorajszym komentarzu. Przestrzegałem też, że nastroje są na tyle kruche, że wciąż łatwiej będzie o pogorszenie sentymentu i dziś mamy tego dowód. Według komentarzy z chińskich mediów w piątek Pekin może nie być zainteresowany kontynuowaniem negocjacji, gdyż nie widzi „szczerości” w podejściu prezydenta USA Donalda Trumpa. Jest to reakcja na decyzję Waszyngtonu o wpisaniu na czarną listę chińskiej spółki technologicznej. Chociaż to wciąż nie wyklucza ostatecznego porozumienia (np. na szczycie G20 pod koniec czerwca), ale póki to nie nastąpi, rynki narażone są na nowe oznaki zaostrzenia sporu, gdyż żadna ze stron zdaje się nie chcieć łatwo ustąpić. Z perspektywą dwóch kolejnych dni, kiedy to rynki może nie funkcjonują, ale politycy bywają aktywni, strachliwe myśli inwestorów mogą ogarnąć piątkowy handel.
Rynki dodatkowo śledzą wydarzenia na Bliskim Wschodzie i interakcje USA z Iranem. Arabia Saudyjska oskarża Teheran o udział w akcjach sabotażowych na saudyjskie tankowce, a w spór angażuje się prezydent Trump. Prezydent USA twierdzi, że nie chce iść na wojnę, ale nie powstrzymało go to przed wysłaniem wojsk w rejon Zatoki Perskiej. Iran twierdzi, że nie szuka konfliktu, ale zamierza bronić swoich interesów. Trudno powiedzieć, w którym kierunku sprawy podążą, ale na razie dokłada to powodów do obaw do mieszanki czynników ryzyka. Podnosi też zmienność na rynku ropy naftowej, gdyż konflikt zbrojny jest zagrożeniem dla podaży, ale spór USA-Chiny podnosi wątpliwości o siłę popytu na ropę w przyszłości.
Kto się stęsknił za brexitowym bałaganem? Ja nie, ale dołujący funt wymaga komentarza. Ulatują ostatnie nadzieje, że najbliższe tygodnie przyniosą postępy w pracach nad umową wyjścia z UE. Międzypartyjne rozmowy rządu z laburzystami zostały zerwane, a Partia Pracy nie zamierza popierać projektu porozumienia w obecnej formie. W rezultacie głosowanie nad umową (po 3 czerwca) przyniesie kolejną klęskę premier May. Według wczorajszych informacji May otrzymała ultimatum ze swojej partii, według którego po przegranym głosowaniu odejdzie. To jednak oznacza, że Partia Konserwatywna przez kolejne 2-3 miesiące będzie zajęta wyborem nowego lidera partii i premiera. A następca May prędzej będzie orędownikiem ostrzejszego stanowisk wobec UE, co nie wróży dobrze przyszłym negocjacjom. I funtowi również.
Konrad Białas
Dom Maklerski TMS Brokers S.A.