- poniedziałek, 25, luty 2019
Apetyt na ryzyko rozkwita na starcie tygodnia w reakcji na decyzję prezydenta USA Trumpa o odroczeniu podwyższenia ceł na chińskie produkty poza 1 marca, ponieważ negocjacje handlowe przynoszą rezultaty. Za to premier Wielkiej Brytanii także planuje opóźnienie głosowania nad projektem brexitu, gdyż akurat ona nie może dogadać się z nikim (parlamentem, UE). Niepewność wokół funta nasila się.
Chociaż od kilku dni zanosiło się, że toczące się negocjacje handlowe między USA i Chinami przyniosą wyraźny przełom, zawsze istniała mała szansa, że administracja USA w ostatniej chwili zaostrzy stanowisko wobec Chin, przez co posypią się całe rozmowy. Dlatego deklaracja prezydenta Trumpa, że przestaje on respektować deadline 1 marca na podwyższenie ceł, jest przyjmowana z ulgą i mini-rajdem ryzykownych aktywów. Na FX umacnia się CNY, ale też AUD i NZD, a giełda w Szanghaju wystrzeliła o ponad 5 proc. Trump jest zadowolony z „produktywnych” rozmów, które mają przynieść „bardzo duże wiadomości w ciągu następnego tygodnia lub dwóch”, kiedy Trump ostatecznie spotka się z prezydentem Chin Xi Jinpingiem. Jestem zdania, że jeśli Donald Trump czegoś chce, to do tego doprowadzi i choćby na tym podtrzymuję moje oczekiwania, że porozumienie zostanie podpisane, a ryzyko wojny handlowej USA-Chiny odejdzie w zapomnienie. Chociaż chińska agencja prasowa Xinhua starała się studzić entuzjazm, podkreślając, że jeszcze wiele trudnych kwestii wymaga omówienia, traktowałbym to jako kontrolowanie przekazu, by pokazać, że chiński rząd prezentował twarde stanowisko w rozmowach (choć na Zachodzie wiemy, że od początku był na przegranej pozycji). Mimo to, cokolwiek dobrego wyniknie z rozmów USA-Chiny, wpływ na rynki na tym etapie będzie umiarkowany. Po pierwsze, optymizm przenikał już od kilku dni. Po drugie, by wzmocnić odbicie ryzykownych aktywów, potrzeba większego przekonania o sile globalnego ożywienia. Do tego konieczna jest wyraźna poprawa w danych, o co w najbliższym czasie będzie trudno.
Wygląda na to, że 29 marca nie będzie ostatnim dniem Wielkiej Brytanii w UE. Premier May nie zamierza w tą środę poddać pod głosowanie projektu umowy brexitu i przełożyła głosowanie na 12 marca. Podtrzymywanie groźby bezumownego brexitu za miesiąc ma wywierać presję na przeciwnikach May, by dla dobra kraju poparli jej projekt. Ale pro-brexitowcy mają w tym tygodniu szanse przegłosować poprawkę, która ma wykluczać scenariusz „no deal”. Choć poprawka nie będzie wiążąca prawnie, pokaże May, że 12 marca nie znajdzie większości dla swojego projektu i będzie musiała starać się o odroczenie brexitu. May rozważa wydłużenie procedury wyjścia z UE o dwa miesiące, ale z Brukseli docierają głosy, że UE zażąda odroczenia o 21 miesięcy do końca 2021 r. Unijni liderzy nie wierzą, że 2 miesiące cokolwiek zmienią (z czym się zgadzam), ale tak długie odroczenie rozwścieczy pro-brexitowych posłów z Wielkiej Brytanii, gdyż wzrośnie ryzyko, że do brexitu w ogóle nie dojdzie. Zatem zostaje im tylko poparcie projektu prezentowanego przez May, o ile nie zmuszą premier do innego rozwiązania.
A teraz pytanie: co się stanie z Wielką Brytanią po 29 marca? Szczerze, nie wiem. Patrząc na zachowanie funta na starcie tygodnia wygląda na to, że inwestorzy także nie wiedzą. A z pewnością największe zakłopotanie odczuwają przedsiębiorcy w Wielkiej Brytanii, ale też europejskie firmy cyklicznie wysyłające produkty na Wyspy. Dla nich kwestia brexitu to nie jest zwykła zmiana myślenia i funkcjonowania między 29. i 30 marca. Zamówienia i dostawy wymagają planowania z wyprzedzeniem, a na razie nie wiadomo, ile czasu po 30 marca zajmie kontrola celna ciężarówki w porcie w Dover. Dlatego nawet jeśli w środę wieczorem parlament brytyjski zablokuje premier May opcję grożenia bezumownym brexitem i funt załapie się na mini euforię, wciąż jest mnóstwo powodów do niepokoju, które będą ściągać kurs w dół. Netto funt pozostaje w bezkierunkowym handlu.
Konrad Białas
Dom Maklerski TMS Brokers S.A.