- środa, 05, grudzień 2018
Prezydent Trump, odnosząc się do siebie jako „Tariff Man”, przypomniał, że w kwestii wojny handlowej USA-Chiny jesteśmy jeszcze daleko od porozumienia, a wydarzenia ze szczytu G20 niewiele ruszyły sprawę do przodu. Z rynków wyparowała wstępna euforia, a wracają obawy o globalne spowolnienie. Dziś nic nie zwiastuje zmiany ponurego klimatu przy niskiej aktywności w obliczu dnia wolnego w USA.
Prezydent Trump długo nie wytrzymał bez pokazywania swojego zdania na temat Chin i na Twitterze napisał, że albo USA dostanie prawdziwą umowę z Chinami, albo nie będzie umowy w ogóle i wówczas USA będą nakładać więcej ceł na chińskie produkty. Szybko wychodzi zatem na to, że uzgodniony w weekend 90-dniowy okres wstrzymania podwyżek ceł jest tylko odroczeniem sporu bez wyraźnego zwiększenia szans na porozumienie. Inwestorzy nie mogą też zbagatelizować ryzyka, że handlowe zawieszenie broni zawsze może zostać zerwane, stąd o trwalszej pozytywnej reakcji będzie można mówić dopiero przy poznaniu konkretów, a tych na razie nie ma. Komu się udało, wykorzystał okazje z rajdu ryzyka w poniedziałek, ale teraz szybko się wycofuje – kolejny raz uderza dominująca w tym roku krótkoterminowość strategii inwestycyjnych. Dodając do tego wizję dzisiejszego dnia wolnego w USA dla uczczenia pamięci zmarłego byłego prezydenta USA George’a H.W. Busha chęć do redukcji pozycji była spotęgowana. A do tego mamy jeszcze szczyt OPEC, Brexit i dane z rynku pracy USA. Koszyk powodów do obaw jest wypełniony po brzegi, co nie skłania do odważnych decyzji inwestycyjnych.
Przy powracającej awersji do ryzyka, jedna sprawa jest inna w porównaniu do poprzednich tygodni – złamany został monopol USD na przyciąganie kapitału szukającego bezpiecznych przystani. Rynek zaczął skupiać coraz większą uwagę na inwersji części krzywej dochodowości obligacji skarbowych USA. Różnica w oprocentowaniu papierów 3-letnich i 5-letnich już jest ujemna, a między 10-tkami i 2-latkami spadła poniżej 10 pb. Historycznie niższe oprocentowanie obligacji długoterminowych poprzedzało wystąpienie recesji, choć równie dobrze można powiedzieć, że obawy o wystąpienie recesji zaczęły wpływać na wzrost oczekiwań obniżek stóp procentowych, co zaniżało rentowności obligacji na długim końcu. Mamy do czynienia z typowym przypadkiem „co było pierwsze: jajko, czy kura?”, jednak upierałbym się przy stanowisku, że po kryzysie finansowym nic już nie jest takie samo włącznie z historycznymi zależnościami (np. gdzie jest inflacja?). Rynek wystraszył się ostatnich nie-jastrzębich komentarzy z Fed, członkowie którego zamiast twardo twierdzić o gotowości do dalszych podwyżek przeszli w tryb obserwowania napływających danych. W takim scenariuszu jeszcze 3-4 podwyżki stóp procentowych do końca przyszłego roku są realne, tymczasem wycena rynkowa ostro zjechała do dwóch. Inwestorzy mogli przesadzić ze sceptycyzmem w odniesieniu do perspektyw polityki Fed, ale wątpliwości to słowo klucz dla handlu w 2018 r., więc trudno będzie teraz się ich wyzbyć. Szum wokół USD może odebrać mu koszulkę lidera w wyścigu ku bezpiecznym przystaniom na rzecz JPY. Wrażliwe ponownie stają się waluty z Antypodów, szczególnie AUD po fatalnych danych o PKB z nocy. EUR/USD znów zamiera w trendzie bocznym, a GBP pozostaje nerwowy w oczekiwaniu na przełom w debacie and brexitem.
Kalendarz wydarzeń makro zubożał przez dzień wolny w USA, gdzie kluczowe publikacje danych przesunięto na jutro. W Polsce Rada Polityki Pieniężnej pozostaje na autopilocie i po posiedzeniu nie spodziewamy się niespodzianek. Zaskakująco słaby odczyt inflacji za październik (1,2 proc., prog. 1,6 proc.) wzmacnia stanowisko gołębi i oczekiwania prezesa Glapińskiego dla braku zmian stóp procentowych do 2020 r. Pozostajemy neutralnie nastawieni do złotego, zakładając konsolidację blisko 4,30 do końca roku.
Bank Kanady prawdopodobnie utrzyma stopy procentowe bez zmian. Z jednej strony jest dopiero co po październikowej podwyżce. Z drugiej silne spadki cen ropy naftowej będą zmartwieniem dla bankierów centralnych i mogą zachwiać profilem inflacji, która póki co jeszcze trzyma się w środku celu określonego przedziałem 1-3 proc. Zbyt wiele ostrożności w komunikacie i na konferencji prasowej będzie stanowić zagrożenie dla wysokiej wyceny podwyżki na kolejnym posiedzeniu w styczniu (66 proc.) i CAD może ucierpieć od gołębich komentarzy. Uwaga też na korelację z ropą naftową w obliczu szczytu OPEC (czw-pt), którego wynik i ewentualne cięcia wydobycia nie są w żadnym razie pewne.
Konrad Białas
Dom Maklerski TMS Brokers S.A.