- piątek, 23, listopad 2018
Premier Wielkiej Brytanii Theresa May odnosi duże zwycięstwo na arenie europejskiej, przynajmniej na poziomie deklaracji dobrych chęci Brukseli w stosunku do wizji brexitu. Podnosi to szanse na przeforsowanie projektu przez brytyjski parlament, więc funt odbija, ale wciąż jeszcze dużo pracy, by oddalić czarny scenariusz.
Ujawniony wczoraj draft dokumentu określającego przyszłe relacje między Londynem i Brukselą sugeruje miękką formę brexitu, co ekonomicznie wygląda na najlepsze wyjście z paskudnej sytuacji, ale bez wątpienia rozsierdzi najbardziej zagorzałych brexitowców. Z jednej strony otrzymaliśmy deklarację dotyczące najbardziej kontrowersyjnej kwestii, tj. backstopu. Strony będą dążyć do znalezienia alternatywnego rozwiązania w odniesieniu do irlandzkiej granicy. Jest to wprawdzie tylko kosmetyczna zmiana języka, ale daje pole do przyszłych rozmów na równych warunkach. Ale jednocześnie dokument sugeruje, że Wielka Brytania i UE będą dążyć do stworzenia strefy wolnego handlu i silnej współpracy na polu regulacji i usług finansowych, co w pewnym sensie zabiera z brexitu urok odzyskania niezależności. Uważam, że choć szanse na wygranie głosowania w brytyjskim parlamencie wzrosły (prawdopodobnie w drugim tygodniu grudnia), tak wynik dalej nie jest pewny. W końcu mamy do czynienia z brytyjską polityką, która w samych ostatnich dwóch tygodniach pokazała, jak bardzo potrafi być nieprzewidywalna. W rezultacie wczorajszy skok funta jest bardziej wyrazem zaskoczenia, jakie przeżyli inwestorzy nastawieni na pesymistyczny przebieg wydarzeń. Jeśli z brytyjskiej sceny politycznej usłyszymy komentarze popierające projekt porozumienia w nowej formie, dopiero wówczas dalszy rajd GBP znajdzie uzasadnienie.
Z oświadczeniem woli mieliśmy także do czynienia na listopadowym posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej, o czym dowiedzieliśmy się z opublikowanych wczoraj zapisków dyskusji. Pierwszy raz w historii obecnego składu Rady pojawił się wniosek za podwyżką stóp procentowych o 0,25 pkt. proc. Jako argument podano istotne podwyższeniem projekcji inflacji CPI. Według projekcji inflacja ma wzrosnąć do 3,2 proc. w 2019 r. i utrzymywać się powyżej celu inflacyjnego w 2020 r. głównie jako rezultat podwyżek cen energii, słabszego złotego i wzrostu cen surowców. Wniosek o podwyżkę został odrzucony, gdyż większość w RPP jednak uważa, że „biorąc pod uwagę aktualne informacje, prawdopodobna jest stabilizacja stóp procentowych w kolejnych kwartałach”. Ponadto trzeba przypomnieć, że wyższa projekcja inflacji opiera się na konserwatywnych założeniach silnego wzrostu cen energii dla odbiorców końcowych (w tym gospodarstw domowych), co w roku wyborczym wydaje się bardzo mało prawdopodobne i faktyczna ścieżka inflacji powinna być niższa. Sam prezes NBP Glapiński na konferencji prasowej stwierdził, że prognoza jest „bardzo przesadzona”. Złoty nie zareagował na minutki, gdyż rynek wyraźnie nie wierzy, aby wniosek o podwyżkę mógł przejść przy obecnym nastawieniu większości członków Rady w tym samego prezesa Glapińskiego zakładającego utrzymanie się stóp procentowych bez zmian przez kolejne dwa lata.
Konrad Białas
Dom Maklerski TMS Brokers S.A.