- czwartek, 19, kwiecień 2018
Rynek poza Polską
Eurodolar zaliczył rankiem poziom 1,24 i zaraz odbił się od niego. Wykres od paru dni nie może pokonać tej okolicy. Co więcej, notowania przesunęły się potem aż do 1,2330. To z kolei rejon zbliżony do minimów z wczoraj i przedwczoraj. Czyżby krótkoterminowa konsolidacja wewnątrz konsolidacji znacznie szerszej?
Zapewne tak. Obecnie mamy 1,2350. Rynek mógł pozytywnie spojrzeć na dolara np. dlatego, że indeks Philadelphia Fed zanotował wzrost z 22,3 pkt do 23,2 pkt, gdy tymczasem prognozy przewidywały poziom 20,1 pkt. Być może gracze nie przejęli się trochę zjadliwą opinią p. Quarlesa z Fed, który powiedział, że ryzyka dla systemu finansowego są obecnie umiarkowane – "ale taki sam pogląd panował przed rokiem 2008" (czyli rokiem kryzysu).
Pan Cunliffe z Banku Anglii mówił, że napięcia handlowe (tj. związane z konfliktem celnym USA z innymi krajami) rozlewają się stopniowo na inne obszary. Z kolei jego szef, p. Carney, mówił z jednej strony, że należy się przygotować na kilka podwyżek stóp dla funta w najbliższych kilku latach, ale z drugiej strony zaznaczył, iż ryzyko związane z Brexitem może opóźnić zacieśnianie polityki. Odniósł się też do tego, że produkcja w gospodarce GB rośnie niedostatecznie, co ogranicza możliwy wzrost płac.
Ostatecznie więc wydźwięk tych słów nie był wcale jastrzębi. W każdym razie rynek skupił się na tych wątkach, które mogą ograniczać czy opóźniać politykę podwyżek. GBP/EUR w szybkim tempie przeszedł z 1,15 do 1,14 – 1,1415 i nadal rezyduje w tym rejonie. GBP/USD rankiem notował poziom 1,4240 w maksimach, ale po wypowiedziach panów z BoE przesunął się do 1,4080. Nawiasem mówiąc, istotne były nie tylko te wypowiedzi. Także odczyt dynamiki sprzedaży detalicznej za marzec w GB, podany o 10:30, był słaby: -1,2 proc. m/m oraz +1,1 proc. r/r przy prognozach -0,5 proc. m/m oraz +2 proc. r/r. Co prawda początkowa reakcja była raczej skromna, a po małych zejściach obie pary ruszyły ku dziennym szczytom (i dopiero wieczorem opadły), ale można podejrzewać, że kiepski odczyt został graczom w pamięci.
Nasz orzeł
USD/PLN klaruje się teraz przy 3,3725. W szczycie było nawet 3,38. Na EUR/PLN widzimy 4,1640, a było prawie 4,17. Na obu parach jesteśmy wyżej niż np. wczesnym rankiem. Trudno mówić o jakiejś gwałtownej, intensywnej deprecjacji złotego, ale jednak oddaliliśmy się od minimów z 16/17 kwietnia i złoty trochę oddaje. Zyskał natomiast do funta, tam mieliśmy ruch z 4,7950 do 4,7490. Ale to trochę inny świat: tu rolę grały czynniki opisane wcześniej.
W Polsce zawiodły trochę najnowsze dane makro. Oczekiwano (za marzec) dynamiki produkcji przemysłowej na poziomie +12,6 proc. m/m oraz +2,9 proc. r/r, faktycznie było +11,4 proc. m/m oraz +1,8 proc. r/r. Produkcja budowlano-montażowa też nieco zawiodła: +16,2 proc. r/r przy prognozie +17,5 proc. Wzrosły natomiast wskaźniki ufności konsumenckiej GUS, ale one raczej nie wstrząsają walutami.
Tomasz Witczak
FMC Management