- wtorek, 27, marzec 2018
Tak oto się stało
Eurodolar zdążył dziś zakreślić maksima przy 1,2475, co świadczyło o dużej sile euro, ale w gruncie rzeczy było też testowaniem lokalnego, wewnątrzkonsolidacyjnego oporu. Efekt? Odwrót na południe, do 1,2375. Wieczorem mamy 1,24.
Powodem, oprócz technicznego oporu, były wieści o tym, iż USA układają się z Chinami w kwestii ceł. To zrozumiałe, Chiny muszą i chcą jakoś lawirować, a prawdziwej wojny handlowej nikt chyba sobie nie życzy. Kroki Trumpa zostały poczynione bardziej po to, by rozpocząć tego rodzaju negocjacje, niż po to, by autentycznie i trwale katować zagranicznych producentów potężnymi cłami.
Oczywiście, jakiś czynnik ryzyka zawsze istnieje. Tym niemniej na razie konsolidacja jest bezpieczna. Co więcej, jeżeli wykres (od połowy stycznia, powiedzmy) podzielić na dwie części według osi czasu, przyjmując, że ta druga zaczyna się wraz z marcem, to wychodzi na to, iż teraz powinien nas czekać okres wzmocnienia USD, podobnie jak to było na początku lutego. Teoretycznie perspektywa to nawet 1,2160, ale nie rozpędzajmy się, po drodze są oczywiście wsparcia i do tego mogą się pojawić różne zagadnienia polityczne czy ekonomiczne. Na przykład jutro w programie mamy dynamikę PKB USA. Dziś pojawił się indeks Richmond Fed, który rozczarował (18 pkt przy prognozie 23 pkt), słabiej od założeń wypadł również Conference Board zaufania konsumentów – i pewnie stąd osłabienie dolara wieczorem.
Ogólna wizja jest taka, że od 10 lat dolar powoli zarabia do euro, natomiast od ponad roku traci. Właśnie spotkaliśmy się z 10-letnią linią spadkową i na razie żadna ze stron nie ma dość siły, by tej linii zaprzeczyć albo ją potwierdzić. Wykres rozwija się konsolidacyjnie.
Nasz polski klimat
Nie było dziś polskich danych makro, jutro też nie będzie. Ogólnie odczyty są oczywiście dobre, choć zdarzają się publikacje słabsze od prognoz. Zresztą, takie np. bezrobocie spadło do dołka, który może oznaczać wejście w nowy cykl, którego skutkiem za 2 – 3 lata powinien być poziom dużo wyższy. Tak to wyglądało od roku 1990.
Na EUR/PLN mamy 4,21 i jest to niezły czas dla złotego, przynajmniej jeśli brać pod uwagę, że w marcu zaliczono nawet 4,24 z dużym "hakiem". Na USD/PLN widzimy 3,3950, a można było chwytać 3,3790.
Tomasz Witczak
FMC Management