- wtorek, 16, styczeń 2018
Parę kwestii
Eurodolar nie dokonał dziś jakiegoś szczególnego przełomu, tzn. nie przebił 1,23, ani też nie wrocił do 1,2080 – 1,21, tj. do rejonu, który jeszcze do niedawna stanowił dość konkretny opór, a teraz może uchodzić za wyraźniejsze wsparcie. Z drugiej strony, być może jednak za wsparcie należy uważać po prostu 1,22 – i tym powinni się zadowolić entuzjaści silniejszego dolara?
Było dziś parę głosów na temat euro, a w konsekwencji eurodolara. Na przykład p. Villeroy, szef Banku Francji, stwierdził, że Euroland nie osiągnął jeszcze swego celu inflacyjnego, a najnowsza aprecjacja euro generuje swego rodzaju niepewność. Taka wypowiedź to sygnał przeciwko zbyt mocnemu euro, ale z drugiej strony mieliśmy też słowa Jensa Weidmanna, szefa Bundesbanku. Ten z kolei ogłosił, w iście jastrzębi sposób, że zakończenie operacji QE jest wskazane i że skup aktywów generuje ujemne efekty, których nie powinno się ignorować.
Finalnie więc eurodolar po południu poszedł w górę. To że rano przesuwał się na południe i euro traciło, to w jakiejś mierze skutek informacji z Niemiec – o tym, że socjaldemokratyczna partia SPD odrzuciła propozycje koalicyjne chadeków z CDU/CSU. Ale i dolarowi się przecież dziś oberwało: bezpośrednio od Chin, ale pośrednio ma to też pewien efekt eurodolarowy. Oto bowiem chińska agencja ratingowa Dagong obniżyła rating zadłużenia Waszyngtonu z A- do BBB+ z perspektywą negatywną. To kolejny element cichej wojny gospodarczej Chin z USA, poprzednim ruchem był przeciek mówiący, że Chiny mogą znacznie ograniczyć skup amerykańskiego długu.
Nasz złoty polski
Inflacja bazowa za grudzień została dziś w Polsce podana o 14:00. Wynik bez cen żywności i energii to 0,9 proc., a prognozowano 0,8 proc. EUR/PLN zaliczył dziś skok do 4,1840, ale potem wrócił w rejon 4,17.
Co do USD/PLN, to mamy tam 3,40 – acz było i 3,4250 w momencie, gdy główna para walutowa znajdowała się na minimach dziennych.
Zdaje się, że złoty ma większy potencjał umocnienia względem dolara niż euro. Na dolar-złotym przełożenie z głównej pary jest bowiem bardziej bezpośrednie. Euro-złoty zdaje się – powoli, może bardzo powoli, przyznajmy to – odbijać na północ po uprzednim osiągnięciu 4,14.
Tomasz Witczak
FMC Management