- środa, 13, wrzesień 2017
Tak to dziwnie bywa
Tak naprawdę to wysoki odczyt o inflacji powinien w obecnych czasach wzmacniać dolara. Co prawda wysoka inflacja sama w sobie kojarzy się z niską wartością waluty, ale na forexie często jest inaczej w kontekście przyszłych działań banków centralnych. No właśnie: przyszłych. Jeśli inflacja jest wysoka, to oznacza to, że bank (w tym wypadku Fed) może z większą chęcią przystąpić do podwyższania stóp procentowych, bo startuje z wysokiego pułapu i ryzyko zbytniego obniżenia inflacji jest niskie.
Ale zaraz, zaraz. Dzisiejszy odczyt inflacji PPI (producenckiej) dla USA był słaby. Był to odczyt sierpniowy, zakładano +0,3 proc. m/m oraz +2,5 proc. r/r, faktyczne dane to +0,2 proc. m/m +2,4 proc. r/r, poniżej prognoz wypadły również dane bazowe.
Tymczasem zaraz po publikacji dolar zaczął gwałtownie zyskiwać. Spekulacyjna gra mądrzejszych obliczona na zwiedzenie mniej mądrych? Uznanie, że mimo wszystko odczyt i tak był wysoki? Oczekiwania co do bardziej satysfakcjonującej publikacji CPI, która pojawi się jutro? Wszystkie te wyjaśnienia są równie mądre – powie czytelnik, wzruszając ramionami nad niedolą analityków generujących wyjaśnienia po fakcie. Cóż, każde z tych objaśnień ma w sobie trochę prawdy (zapewne), aczkolwiek skala ruchu jest naprawdę znacząca: z ok. 1,1980 do 1,19 niemal od razu, a potem jeszcze do 1,1880. Dołki z końcówki sierpnia to 1,1825-30 (mniej więcej), generalnie więc za obowiązujemy zakres 1,1825 – 1,2090. Przewidywaliśmy zresztą, że dolar zacznie trochę odzyskiwać, a rajd na rzecz euro napotka swe ograniczenia, acz w jakiejś mierze wynikało to z bardzo ogólnego przeświadczenia, że parze należy się jakaś korekta.
Można jeszcze dodać, że odczyt dynamiki produkcji przemysłowej dla Strefy Euro za lipiec wypadł nieco poniżej założeń, np. oczekiwano +3,4 proc. r/r, a było +3,2 proc. r/r, ale wątpliwe, by akurat on miał tu znaczenie. Zresztą podwyższono poziom czerwcowy z 2,6 proc. r/r do 2,8 proc.
Z innych informacji: bezrobocie w Wielkiej Brytanii spadło z 4,4 proc. do 4,3 proc. EUR/GBP zanotował szczyty w rejonie 0,9035-40, po czym poszedł w dół, czyli funt się wzmocnił – i wieczorem mamy mniej niż 0,90. Z drugiej strony, do dolara funt się osłabił – USD/GBP przeszedł drogę z 0,75 do 0,7580.
Nasz złoty nieszczęśliwy
Ano cóż: polski orzeł zebrał dziś mocne ciosy. Na USD/PLN widzimy 3,60 z przysłowiowym "hakiem", zaś na EUR/PLN w maksimach było 4,2840. W tym drugim przypadku silnym ruchem potwierdził się opisywany przez nas wielekroć generalny trend spadkowy: obecnie po minimach z maja, lipca i września. Tzn. oczywiście formalnie potwierdził się parę dni temu, ale dzisiejszy ruch wzmocnił ten stan rzeczy.
Na dolar-złotym winne są po prostu wahania głównej pary, ale ogólnie trzeba powiedzieć, że było też parę czynników innych, fundamentalnych. Zawiódł znacząco polski bilans płatniczy; Eryk Łon z RPP mówił o obniżce stóp w momencie, gdy wydawało się, że jedynym programem na przyszłość jest podwyżka po uprzednim utrzymywaniu obecnego poziomu. Co ciekawe, minister Morawiecki powiedział, że kurs EUR/PLN w granicach 4 – 4,5 zł nie budzi niepokoju i nie ma złego wpływu na gospodarkę, ale rynek bynajmniej nie wykorzystał tego do wzmocnienia PLN. Nawiasem mówiąc, rządowe prognozy zakładają, że w przyszłych kwartałach kurs PLN będzie średnio na poziomie 4,25 wobec euro. W obliczu trendu, o którym pisaliśmy, to odważna perspektywa, szczególnie jeśli pęknie 4,30.
Tomasz Witczak
FMC Management