- poniedziałek, 11, wrzesień 2017
Co z główną parą?
Dzień dzisiejszy okazał się reakcją na to, co stało się w finale ubiegłego tygodnia. Eurodolar i tak startował dziś poniżej piątkowych maksimów, wtedy notowano ok. 1,2090, co miało związek z czwartkowym posiedzeniem EBC, a ściślej – z prognozami gospodarczymi EBC i konferencją Mario Draghiego.
Tak więc zaczynaliśmy od 1,2030, a wieczorem, czy też w nocy, jesteśmy przy 1,1950. Tym samym potwierdziło się nasze generalne przypuszczenie, że zakres 1,1825 – 1,2070 przetrwa zawirowania. Został naruszony, ale wróciliśmy na południe. Nie jest to nawet tak mała korekta. Sądzimy, że eurodolarowi ciężko będzie kontynuować niewzruszoną aprecjację, choć dojście w rejon 1,22 – 1,25 jest teoretycznie możliwe. Rzecz w tym, że euro zyskuje już od początku roku – i to bez większych korekt.
Nie było dziś szczególnie dużo informacji makroekonomicznych. Pojawiła się jednak wypowiedź p. Nowotnego z EBC, którego zdaniem odchodzenie (w Eurolandzie) od łagodnej polityki i stymulacji monetarnej powinno być stopniowe – ale i klarowne. W sumie to słowa "na dwie ręce" – powinniśmy odchodzić od luźnej polityki, ale nie od razu itd. Jak widać, nie pomogło to euro, ale też i nie sądzimy, by EBC chciał teraz pomagać wspólnej walucie, która i tak jest mocna. Mario Draghi na ostatnim posiedzeniu próbował nawet delikatnie o tym wspomnieć, ale rynek nie bardzo się tym przejął.
Nasz orzeł
Jak wiemy, agencja Moody's nie zadała sobie ostatecznie trudu przeglądu i modyfikacji naszego ratingu, zatem siłą rzeczy utrzymano poziom A2 i perspektywę stabilną. To niezły scenariusz, skoro agencja raczyła też podnieść nam prognozy u progu ubiegłego tygodnia. Tzn. prognozę PKB podwyższono, a prognozę deficytu budżetowego obniżono. Warto mieć na uwadze, że rating A2 utrzymywany jest już od jesieni roku 2002.
20 października o ratingu Polski zdecyduje agencja S&P, a 8 grudnia – Fitch. Tak więc są to ważne punkty w harmonogramie. Na razie EUR/PLN stoi przy 4,2450 – widać, że trochę brakuje siły do wyraźnego umocnienia złotego i przebicia linii wzrostowej biegnącej po minimach z maja i lipca, a jednocześnie nie można powiedzieć, by PLN gwałtownie tracił. Tracimy za to na dolarze, mamy tam 3,5530. Wstępnie sugeruje to, że przebicie dołków z roku 2015, ulokowanych w pobliżu 3,53, było przedwczesne.
Tomasz Witczak
FMC Management