- czwartek, 13, lipiec 2017
Na głównym wykresie
Wczorajsze słowa Janet Yellen w Kongresie nie były przesadnie jastrzębie. Owszem, była mowa o tym, że trzeba będzie kontynuować podwyżki stóp – i może dlatego dolar odzyskał trochę z tego, co stracił, choć i tak korekta była naturalna.
Ale szefowa Fed mówiła również, że naturalną stopę procentową należy obecnie postrzegać jako bardzo niską, tak więc podwyżki stopy funduszy federalnych nie powinny być zbyt wysokie. Do tego usłyszeliśmy, że w tym roku powinna rozpocząć się redukcja bilansu Fed (przez ograniczenie reinwestycji odsetek, nie przez sprzedaż aktywów). Generalnie decydenci monetarni są obecnie bardziej skorzy do zacieśniania bilansu niż do kolejnego ruchu na oprocentowaniu. Tak można interpretować słowa nie tylko Yellen, ale też pani Brainard, Patricka Harkera czy pani George.
Rentowność 10-letnich obligacji USA jest na poziomie 2,316 proc. W zasadzie obniża się od marcowgo szczytu, choć od końcówki czerwca trochę wzrosła. Jeśli rośnie, to znaczy, że same obligacje tanieją, maleje popyt na nie; jeśli rentowność jest natomiast niska, to obligacje relatywnie drogie. Zarazem eurodolar od początku roku idzie w górę, dolar traci na wartości. Dziś rano mamy 1,1430. Wczoraj przed wystąpieniem Yellen notowano niemal 1,15 – a później było zejście poniżej "czternastki".
Dziś o 8:00 mieliśmy niemieckie i francuskie dane o inflacji CPI / HICP, które potwierdziły prognozy. O 14:30 poznamy dane o inflacji PPI w USA oraz o wnioskach o zasiłek, o 16:00 Janet Yellen powie w Senacie zapewne to, co w Izbie Reprezentantów. O 17:30 wypowie się Charles Evans z Fed w Chicago. O 19:00 mamy Lael Brainard.
Nasz złoty
USD/PLN jest przy 3,7035. Wczoraj momentami był i grosz niżej, tak więc rozgrywano scenariusz ostatecznego pokonania "siedemdziesiątki". Ta linia czy też jej okolica nadal się jednak broni. Euro-złoty jest z kolei przy 4,2340. Można to postrzegać jako rozmycie się trendu wzrostowego biegnącego mniej więcej od połowy maja – ale można też sądzić, że jeśli złoty trochę zyska, to za kilka dni linia zostanie przetestowana i może potwierdzona. W każdym razie euro ma szansę zarobić na głównej parze. Pytanie tylko – czy wyłącznie z powodu słabości dolara i nieufności co do dalszych działań Fed? Jeśli tak, to złotemu nie musi to szkodzić. Ale jeśli na rynku będą krążyć pogłoski o zaostrzeniu działań EBC, to na EUR/PLN przełożyłoby się to na wzrost pary.
Za funta daje się 4,7915 zł. Wykres jest od końca maja w konsolidacji – z grubsza od 4,73 do 4,85. Na razie więc sytuacja jest w jakimś sensie "pod kontrolą".
Tomasz Witczak
FMC Management