- wtorek, 27, czerwiec 2017
Rynek głównej pary
Cóż, niewątpliwie był to ciekawy dzień na głównej parze walutowej. Ciekawy i dziwny zarazem. Pierwsza cecha bierze się już z samego ruchu – dość powiedzieć, że na wykresie eurodolara przeskoczyliśmy z 1,1180 do 1,1345. To potwierdza nasze ogólne przeświadczenie o tym, że euro będzie zyskiwać – choć trzeba przyznać, że dopuszczaliśmy myśl, iż stanie się to po tymczasowym wzmocnieniu dolara. Jak widać, rynek poradził sobie i bez tego.
Druga kwestia, dziwność, bierze się z analizy wypowiedzi bankierów centralnych. Mario Draghi, szef EBC, nie powiedział, że zamknie operację QE albo że podwyższy stopy. Mało tego, powiedział nawet, że stymulacja monetarna i ekspansywna polityka to wciąż konieczne narzędzia. Ale z drugiej strony jest faktem, iż padło z jego strony parę ciepłych słów pod adresem europejskiej gospodarki. To wystarczyło. Jeśli w kolejnych tygodniach ośmielą się tacy ludzie jak Schaeuble czy Weidmann, nawołujący do zacieśnienia polityki, to eurodolar będzie mógł z powodzeniem (abstrahując od lokalnych korekt) iść w rejon 1,15 – 1,17. A to oznaczałoby zakreślenie górnych granic 2,5-letniej konsolidacji.
Po drugiej stronie Oceanu też mieliśmy wypowiedzi bankierów centralnych. Owszem, Harker był jako tako jastrzębi – mówił, że trzeba obserwować dolara, ale nie umieszcza go obecnie wysoko na liście ryzyk. Mówił, że nawet po kolejnej podwyżce stóp politykę będzie można uznawać za akomodacyjną... No dobrze, ale sam siebie skontrował, sugerując, że zmieni zdanie (na bardziej gołębie, w domyśle), jeśli inflacja nadal będzie zbyt niska.
Janet Yellen była jednak bardziej oględna. A to ona jest szefem. Szefową. Inflacja nadal jest poniżej celu, a podwyżki stóp co prawda powinny się odbywać, ale "bardzo stopniowo". Była też mowa o zacieśnianiu bilansu, owszem.
Ostatecznie dolar silnie oberwał. Trudno będzie sprowadzić wykres poniżej 1,13, a tym bardziej do poziomów rzędu tych, które były jeszcze dziś rano.
Na złotym
Oczywiście złoty stracił silnie do euro. Mamy 4,23, ale było niemal 4,24 w szczycie. Tak więc potwierdził się trend wzrostowy, osłabiający naszą walutę. Trend ten trwa już od głębokiego maja, od minimów na 4,1515. Zdążył pokonać m.in. półroczną tendencję spadkową.
Odwrotnie na dolarze – tu osłabienie amerykańskiej waluty w oczywisty sposób nam pomogło i teraz widzimy 3,7285. W gruncie rzeczy jest pewnie nawet szansa na dobicie do minimów przy 3,7050 z początku czerwca, ale ich pokonanie byłoby bardziej złożoną rzeczą.
Tomasz Witczak
FMC Management