- piątek, 19, maj 2017
Rynki w piątek są spokojniejsze, ale powody do niepokoju nie zniknęły na dobre. Inwestorzy siedzą jak na szpilkach obawiając się kolejnych taśm, zapisków, tweetów i stenogramów z Waszyngtonu. W międzyczasie gospodarka USA przypomina, że ma się dobrze. Złoty wraca na stare śmieci.
Jeden dzień bez przełomowych informacji dotyczących Białego Domu, Rosji, wyborów itd. i inwestorzy zdołali złapać oddech. Prezydent Trump zaprzecza, jakoby miał nakłaniać byłego szefa FBI Comeya do odpuszczenia śledztwa, albo jego sztab utrzymywał kontakty z Rosjanami w trakcie kampanii wyborczej. Nic nie jest do końca jasne i rynki będą wrażliwe na nowe doniesienia. Ale straty zostały już poniesione i zmąciły sielankę z poprzednich tygodni. Wall Street tąpnęło najmocniej od ośmiu miesięcy, rentowności 10-letnich obligacji USA znalazły się znowu pod 2,20 proc., a aktywa rynków wschodzących zaczęły przeszkadzać w portfelach zarządzających. Jeśli sprawa wokół Trumpa przycichnie, apetyt na ryzyko może się szybko odbudować. Mam jednak obawy, że od teraz odporność na nowe szoki (niekoniecznie polityczne) jest mocno osłabiona i będzie łatwiej złamać zaufanie inwestorów.
Spokój jest ratunkiem dla USD, gdyż pozwala przypomnieć, że są jeszcze inne czynniki niż polityczne, które determinują siłę waluty. Wczoraj dowiedzieliśmy się, że liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych znalazła się najniżej od trzech miesięcy i jest to drugi najniższy wynik od trzech dekad. Indeks wskaźników wyprzedzających przyspieszył w kwietniu, wskazując na odbicie tempa PKB po słabszym pierwszym kwartale. Wreszcie indeks Fed z Filadelfii pokazał, że aktywność biznesu w tamtym regionie pozostaje silna. Wczoraj Loretta Mester z Fed zwróciła uwagę na dobre dane z gospodarki i dodała, że „krótkotrwałe zawirowania polityczne nie mają wpływu na Fed”. To razem pokazuje, że wykluczając ryzyko polityczne, USD ma wszelkie powody, by być silniejszy. Tylko że nie da się ot tak wykluczyć ryzyka politycznego i dopóki sprawa Trump/Rosja/Comey nie przycichnie, możemy obserwować „przetrącony” rynek.
Przebieg handlu w nocy był bardzo spokojny, jakby inwestorzy byli już zmęczeni wydarzeniami tego tygodnia. EUR/USD utknął przy 1,11, a USD/JPY trzyma się 111. Patrząc w kalendarz nie ma zbyt wiele punktów zaczepienia. W Europie śledzone będą komentarze Praeta i Constancio z ECB. Po południu uwaga skupi się na danych o CPI i sprzedaży detalicznej z Kanady, gdzie kolejny rozczarowujący odczyt ożywi spekulacje, że kolejnym krokiem BoC będzie luzowanie zamiast podwyżki. Nie ma dziś danych z USA, ale przemawiać będą Bullard i Williams z Fed.
Dane z polskiego przemysłu i handlu prawdopodobnie będą obciążone wahaniami sezonowymi (przesunięcia Wielkanocy), więc ich słabość nie powinna niepokoić. EUR/PLN wraca na stare śmieci, tj. 4,1850-4,2250. Brak mocniejszego wyjścia dołem, zamieszanie na rynkach zewnętrznych – to może skłaniać do zamykania pozycji długich w PLN. Widzę rosnące ryzyko, że każde zanurzenie się pod 4,20 będzie wykorzystywane na kupowanie. Strefa 4,2250-4,23 jest na razie sufitem, ale może nie przetrwać kolejnego testu.
Konrad Białas
Dom Maklerski TMS Brokers S.A.