- wtorek, 09, maj 2017
W poprzednim tygodniu teoretycznie sporo było wydarzeń (posiedzenie FOMC i dane z rynku pracy w USA), ale i tak (szczególnie w Europie) przeważało czekania na wyniki wyborów we Francji. W czwartek w Europie trwała mini-euforia, bo Marine Le Pen ewidentnie przegrała (fatalną zresztą) debatę prezydencką.
Od tego dnia pewne już było, że Emanuele Macron wybory wygra i dziwić tylko mogło to, że indeksy europejskie twardo maszerowały na północ nie oglądając się na inne czynniki. W piątek przed wyborami nawet amerykański S&P 500 ustanowił nowy rekord.
Jakoś mało kogo martwiło to, że przeceniła się zarówno ropa jak i miedź (co może zapowiadać jakieś osłabienie koniunktury. Spadła również cena złota, co nie mogło dziwić, skoro zmniejszało się zagrożenie wyborem Le Pen. Nawet wypowiedzi Donalda Trumpa o jego chęci podzielenia dużych banków i pogróżki Kim Dzong Una nie zaszkodziły obozowi byków. Poza tym wygrana Macrona nie oznacza, że będzie skutecznie rządził – ważne są wybory parlamentarne, które odbędą się w połowie czerwca.
Nie zaszkodziło też posiedzenie FOMC. Fed nie zmienił parametrów polityki monetarnej, a najważniejsze w komunikacie było stwierdzenie, że słaby wzrost PKB w USA w pierwszym kwartale jest „przejściowy”. Nadal oczekiwane są jeszcze dwie podwyżki w tym roku, co mogło przecież nieco bykom szkodzić. Te dwie podwyżki w powiązaniu z piątkowym, bardzo dobrymi danymi z rynku pracy, powinny były umacniać dolara, ale znowu wybory francuskie miały większy wpływ.
Dopiero w poniedziałek, po wyborach, dolar zaczął się umacniać, a indeksy giełdowe w Europie spadały (zadziałała zasada „kupuj pogłoski, sprzedawaj fakty”, co widać było szczególnie mocno we Francji). W Niemczech XETRA DAX stracił mikroskopijnie.
W USA giełdowi gracze z założenia mniej podlegali wpływowi wyniku wyborów we Francji, ale i tam europejska realizacji zysków mogła w poniedziałek zaszkodzić obozowi byków.
Wall Street od początku sesji nie wykazywała wielkiej chęci do spadku indeksów. Owszem, indeksy od początku sesji nieco się osunęły, ale po spadku S&P 500 o około 4. punkty indeks zaczął się podnosić i na trzy godziny przed końcem sesji testował linię poziomu neutralnego. Tam też dzień zakończył.
W Warszawie miniony tydzień cechował się barkiem dodatniej korelacji z innymi giełdami europejskimi. Jedynie we wtorek indeksy w Polsce rosły powielając ruchy ich odpowiedników na innych giełdach. Tego też dnia złoty bardzo skorzystał na płytkim rynku (stracił w czwartek, ale znowu zyskał w piątek kończąc tydzień sporym umocnieniem).
Dziwne były sesje 4. i 5. maja. 4. maja w Europie trwała euforia, bo Le Pen przegrała debatę. W Polsce początek sesji był bardzo byczy – ponad 1% wzrostu na WIG20 – potem osuwanie i w 2/3 sesji uderzenie podaży. W tym samym czasie w Europie nadal utrzymywał się duży optymizm. Dopiero końcówka sesji doprowadziła do zmniejszenia strat (WIG20 stracił 0,45%).
Inaczej było 5.05 – wtedy sytuacja zmieniła się – tym razem początkowo WIG20 stracił ponad jeden procent, ale zakończenie sesji było neutralne. Z tych dwóch sesji wynikało, że najwyraźniej część funduszy obecnych na GPW doszła do wniosku: nie ma na co czekać z realizacją zysków- Macron wygra i wszyscy to wiedzą, więc realizować zyski trzeba przed wyborami.
GPW rozpoczęła poniedziałek tak jak rozpoczęły go inne giełdy europejskie, czyli od spadku indeksów. Szczególnie ciążył indeksom ponad czteroprocentowy spadek ceny akcji KGHM (ciągle taniała miedź). MWIG40 trzymał się jednak blisko poziomu neutralnego, a i na indeksie blue chipów po południu widać było poprawę sytuacji.
Po pobudce w USA nastroje zaczęły się jednak pogarszać, bo notowania kontraktów na amerykańskie indeksy nie poprawiały się. Jednak spokojny początek sesji na Wall Street zaczął indeksy podnosić. Udało się zakończyć dzień niewielkim (0,33%) spadkiem WIG20. Kontynuowana jest korekta „w bok” sygnalizująca, że rynek jest nadal silny.
W Polsce w tym tygodniu kontynuowany będzie sezon publikacji raportów kwartalnych spółek, ale dzisiaj też tych ważnych dla rynku raportów nie będzie. W kalendarium światowym też jest pustawo. Z tego wynika, że zapowiada się nudna sesja, ale nasza GPW potrafi czasem zaskoczyć. Tyle, że dzisiaj nie bardzo wiadomo, gdzie to zaskoczenie może zaprowadzić indeksy.
Piotr Kuczyński
Główny Analityk
Dom Inwestycyjny Xelion