- czwartek, 22, wrzesień 2016
Kropki, prognozy, oczekiwania
Jeszcze o FOMC
Wiadomo, jak było – nikt wczoraj nie zmienił głównej stopy procentowej. Ani Bank Japonii, ani amerykańska Rezerwa Federalna, ani Nowa Zelandia. Jeśli jednak mówimy o Fed, to warto spojrzeć na parę kwestii.
W czerwcu 2016 mediana prognoz PKB na rok 2016 (i tak samo 2017 oraz 2018) wynosiła w oczach decydentów Fed 2 proc. Teraz dwa ostatnie lata są bez zmian, ale prognozę na rok 2016 obniżono do 1,8 proc. Czerwcowa prognoza stopy procentowej to (w medianie) 0,9 proc. na rok 2016, teraz jest tylko 0,6 proc. Na rok 2017 zakładano 1,6 proc., obecnie 1,1 proc. Na rok 2018 w czerwcu przewidywano 2,4 proc., obecnie 1,9 proc.
Zmniejszyły się też zakresy w odniesieniu do stóp. Na przykład w czerwcu były jeszcze głosy optujące za osiągnięciem poziomu 1,4 proc. na ten rok i 2,4 proc. na następny – teraz to już tylko 1,1 proc. i 2,1 proc. Z tzw. ‘kropek Fed’ wynika, że tylko jeden z członków Komitetu spodziewa się w przyszłym roku dobicia do tegoż wyniku 2,1 proc. Po drugiej stronie są dwie osoby zakładające utrzymanie wartości 0,6 proc., co oznaczałoby trwanie przy naprawdę arcy-luźnej polityce.
Mimo wszystko jednak z komunikatu FOMC wynika też, że przybliżamy się do podwyżki. To znaczy: przyznano, że za takim ruchem jest obecnie więcej argumentów niż kiedyś. Następne spotkanie mamy 1 – 2 listopada, a później 13 – 14 grudnia.
Na eurodolarze pozycjonujemy się obecnie przy 1,12. Długoterminowo wygląda to tak, że nadal nie ma rozstrzygnięcia. Można wziąć minima z 3 grudnia 2015, następnie zaś z 24 czerwca i 25 lipca 2016 (pomijając jednak pół roku wcześniejszych wahań na wyższych poziomach) – i dostać w ten sposób linię wzrostową. Jesteśmy powyżej niej – ale poniżej drugiej linii, łączącej szczyty z 3 maja, 18 sierpnia i 8 września. Trójkąt nie został jeszcze rozwiązany. Wydaje się, patrząc na niego, że kresem ewentualnej aprecjacji euro w przyszłych dniach powinna być najdalej okolica 1,1280. Gdybyśmy mieli iść znacząco wyżej, to wymagałoby to słabych danych z USA, gołębich komunikatów z kręgów FOMC oraz porzucenia myśli o podwyżce stóp na ten rok i przesunięciu jej głęboko w rok 2017. Ale nawet i wtedy strefą ograniczającą aprecjację euro powinien być zakres 1,15 – 1,17, który blokuje wzrosty eurodolara już od końcówki 2015.
Co mamy dziś w programie? O 11:15 w Eurolandzie rozegrany będzie przetarg na pożyczki TLTRO, o 12:00 poznamy brytyjski wskaźnik zamówień (liczony w punktach przez Konfederację Przemysłu Brytyjskiego), o 14:30 poznamy tygodniową liczbę wniosków o zasiłek w USA. O 15:00 wypowie się Mario Draghi z EBC, o 16:00 mamy dane o sprzedaży domów na rynku wtórnym Stanów oraz indeks wyprzedzający Conference Board. Dwa kraje (Norwegia i Turcja) decydują dziś o stopach, odpowiednio o 10:00 i 13:00.
Na naszym terenie
O 14:00 mamy wskaźniki koniunktury gospodarczej, przygotowane przez GUS, a także protokół z posiedzenia Rady Polityki Pieniężnej. EUR/PLN dochodził wczoraj do okolic 4,2850. To minimum na razie zadziałało jako wsparcie, obecnie jesteśmy minimalnie wyżej. Warto mieć na uwadze, że nawet gdyby złoty miał jeszcze zyskiwać na wartości, to w odwodzie pozostaje linia 4,2550 (mniej więcej; w każdym razie to poziom dołków z połowy sierpnia), a także specyficzna linia trendu wzrostowego. Chodzi o tę, która łączy dołki z 21 – 22 września 2015 i następnie 4 kwietnia 2016 oraz właśnie tejże połowy sierpnia 2016. Jest to linia łagodna, ale w jakiejś mierze konsekwentna (moglibyśmy też poprowadzić ją trochę inaczej – przez 18 sierpnia 2015 i 4 kwietnia 2016, w takim układzie byłaby właśnie testowana).
Na USD/PLN też można w dłuższym terminie, sięgając do wakacji 2015, pokusić się o wytyczenie takich linii, gwarantujących (wiadomo, że nie na 100 procent) lekkie nachylenie wzrostowe, stopniowo osłabiające PLN. Co prawda sprawę komplikuje fakt, że po drugiej stronie maksima na obu parach nie biegną w górę, nie ma więc kanału, a nawet idą w dół – zwłaszcza na USD/PLN od 3 maja 2016. Złoty ostatnio radził sobie nieźle jak na ostatnie tygodnie – choć generalnie wizja podwyżki stóp w Stanach pozostaje w mocy i to może ograniczać aprecjację naszego orła.
Minister Morawiecki ogłosił tymczasem podczas jednej z gal prasowo-biznesowych swoje uwagi na temat modelu gospodarczego Polski. Widać w tym pewną mieszankę postulatów protekcjonistycznych (patriotyzm gospodarczy) z ogólnym pragnieniem uporządkowania przepisów i planów. Nie musi być to złe, bo wiadomo, że to właśnie patriotyzm gospodarczy wywindował wiele krajów, w szczególności np. Tajwan czy Koreę Południową – aczkolwiek kwestią jest to, jak rzecz zostanie zrealizowana w praktyce. To jasne – gdy dwóch robi to samo, to nie musi być to samo.
Tomasz Witczak
FMC Management