- poniedziałek, 06, lipiec 2015
Nowy czas dla Europy?
Ważne wydarzenie
Z jednej strony: bez przesady. To nie jest tak, że teraz ktokolwiek w Zachodniej Europie, z Grekami włącznie, znajdzie się w świecie przypominającym Doniecką Republikę Ludową, Somalię czy filmy w rodzaju "Mad Maxa". Co więcej, prawdopodobnie nawet na parach walutowych i indeksach giełdowych sytuacja niedługo wróci do względnej stabilności, zaś Grecja, mimo sporej pauperyzacji, jednak nie zejdzie – przynajmniej w namacalny, dosłowny sposób – do poziomu kraju trzeciego świata. Ba, niewykluczone, że tok wydarzeń będzie dla niej lepszy niż nieustanna zabawa w kolejne pożyczki na spłatę pożyczek poprzednich.
A jednak, z drugiej strony: wydarzyło się coś ważnego. Nie można powiedzieć, by głosowanie w Grecji (61,3 proc. głosów przeciwko akceptacji propozycji wierzycieli, frekwencja 62,5 proc.) było wymierzone przeciwko UE jako takiej, tym niemniej na pewno stanowiło wyraz frustracji obecną kondycją czy też koncepcją Strefy Euro. Zachód wydaje się tym być zaskoczony, a na pewno zainteresowany – nie na takie proporcje wskazywały przedwyborcze sondaże. EUR/USD budzi się dziś rano przy 1,1020-35 (chwilami mieliśmy nawet zejścia do 1,10), co może nie jest ruchem gigantycznym (w porównaniu z piątkowym finałem przy 1,11), ale jednak pokazuje sceptycyzm wśród graczy.
Niemcy zaostrzyły swój ton, czego świadectwem są gorzkie słowa Sigmara Gabriela, wicekanclerza z ramienia SPD, o tym, że rząd Syrizy prowadzi Grecję ku "beznadziejności". Andreas Scheuer z CSU powiedział wręcz o "brudnych chwytach lewicowych szantażystów". Co prawda nie jest tak, by którakolwiek ze stron zerwała ostatnie nitki (zarówno Warufakis i Cipras mówią swym obywatelom, że Grecja pozostanie w Strefie, jak i politycy zachodni chcą np. kolejnych zebrań Eurogrupy), ale już np. szef resortu finansów Słowacji wyraził sprzeciw wobec kolejnych ustępstw.
Co czeka nas teraz na wykresach? Wbrew pozorom, na razie możliwe jest, że notowania pójdą lekko do góry, choćby na zasadzie korekty luki, która zresztą jest dużo mniejsza niż luka sprzed tygodnia. Później, jeśli nawet faktycznie okaże się, że dla Grecji nie będzie pieniędzy i przyszłości w Strefie, może się okazać, że spadki zawędrują tylko do 1,0820 – 1,0860, bo przecież w grę będą wchodzić też inne kwestie – dane makro z Niemiec i USA czy wizja podwyżki stóp w Stanach. Tym bardziej trudne byłoby zejście poniżej minimów na 1,05 – i raczej w to wątpimy w perspektywie tygodni czy nawet miesięcy, a więc, że miałby to być bezpośredni skutek obecnych zawirowań greckich. Zbyt wiele jest już teraz w cenach.
Dziś o 8:00 poznamy niemiecką dynamikę zamówień w przemyśle, o 10:30 indeks Sentix ze Strefy Euro, o 15:45 PMI dla usług USA, o 16:00 amerykański ISM dla usług.
Co ze złotym polskim?
USD/PLN zaczyna wędrówkę przy poziomach, które uważaliśmy za najbardziej prawdopoobne w razie greckiego "nie", czyli po prostu przy wartościach z obszaru luki sprzed tygodnia tudzież szczytów z końca maja. W porządku, formalnie rzecz biorąc można rzec, że mieliśmy już dziś nawet 3,8230 i wyższe poziomy, tym niemniej teraz jesteśmy poniżej 3,82 i pewnie sytuacja w ciągu dnia ustabilizuje się jeszcze niżej, może nawet zejdziemy do 3,7680 – 3,77. Wątpliwe bowiem, by już dziś zachodni politycy otwarcie wykluczyli przyszłość Grecji w Strefie, o ile kiedykolwiek to zrobią.
Na EUR/PLN notujemy 4,2025 – ale i tu nie jest to poziom niespodziewany. Zresztą blokadą mogą być wartości w pobliżu 4,22 lub 4,25.
Tomasz Witczak
FMC Management