- piątek, 14, listopad 2014
Upraszczając piątkowe kalendarium, przed południem mamy PKB za III kwartał ze strefy euro, a po południu sprzedaż detaliczną z USA. W tym pierwszym przypadku szanse na duże zaskoczenie powoli wyparowują, gdyż na rynek trafiły cząstkowe dane z Francji i Niemiec. Wzrost we Francji okazał się silniejszy od prognoz (0,3 proc. k/k, prog. 0,1 proc.), a Niemcy osiągnęły oczekiwane nieimponujące 0,1 proc. Przywołując słabe wyniki wskaźników na przestrzeni trzeciego kwartału, przed danymi dla Eurolandu istniało ryzyko wystąpienia ujemnego wzrostu gospodarczego, ale nawet i spodziewane +0,1 proc. nie powinno cieszyć decydentów z ECB. Presja na zrobienie więcej w kwestii luzowania polityki monetarnej pozostaje, a to nie jest dobra wiadomość dla euro.
Zdecydowanie więcej emocji powinien przynieść odczyt październikowej sprzedaży detalicznej z USA. Miesiąc temu rozczarowanie właśnie w tym odczycie stało się katalizatorem silnej przeceny dolara w myśl zasady, że potknięcie gospodarki skłoni Fed do opóźnienia startu podwyżek stóp procentowych. Dziś oczekiwane jest odbicie (0,2 proc. m/m, poprz. -0,3 proc.), choć uwagę będzie także przyciągać sprzedaż z wyłączeniem samochodów i paliw (prog. 0,4 proc.). Szczególnie sprzedaż paliw (w obliczu spadających cen ropy naftowej) zaburza ocenę dynamiki konsumpcji. Pytaniem przed dzisiejszymi danymi jest, w jakim stopniu Amerykanie przeznaczyli pieniądze zaoszczędzone na zakupach taniejącej benzyny na konsumpcję innych dóbr? Jeśli szał zakupów w październiku był silny, na koniec tygodnia silny powinien być także dolar. EUR/USD cały tydzień ponosił klęskę za klęską w próbach wyjścia ponad 1,25 i utrzymująca konsolidacja sugeruje, że inwestorzy z neutralnym nastawieniem podchodzą do dzisiejszych danych. W naszej ocenie zwiększa to szanse na nasilenie popytu na USD po lepszych danych.
Uważamy, że szybki szacunek PKB za III kwartał dla Polski ma nikłe szanse na wsparcie złotego, gdyż prognozujemy wzrost na poziomie 2,7 proc. r/r, tyle samo co konsensus. Perspektywy dla złotego mogą ulec zmianie, gdy poznamy składowe wzrostu, na to jednak przyjdzie poczekać na kolejną publikację GUS pod koniec listopada. Polska waluta od wczoraj znalazła się pod presją po zaskakującym spadku CPI w październiku do -0,6 proc. r/r z -0,3 proc. we wrześniu. Na niski odczyt wpływ miał niestandardowy spadek cen łączności i to za mało, by skłonić RPP do obniżki stóp procentowych w grudniu. Jednak rynkowa wycena kolejnych cięć wzrasta na nowo, a to będzie dalej opóźniać powrót złotego do aprecjacji. Dodatkowo w złotego uderza kontrast w regionie. Porozumienie węgierskiego rządu z sektorem bankowym w kwestii zamiany walutowych kredytów hipotecznych na zadłużenie w forincie eliminuje premię za ryzyko na HUF. Realokacja kapitału portfelowego z PLN na HUF to kolejny powód, przez który EUR/PLN jest bliżej 4,24 zamiast 4,20. Mimo to oczekiwania, że kurs będzie teraz uciekał na 4,30, to w naszej ocenie przesadzony pesymizm względem złotego.
Pozostałe publikacje powinny stanowić tło dla powyższych. Inflacja HICP z Eurolandu nie powinna być zrewidowana, a za takim scenariuszem przemawiają wczorajsze w większości zgodne z szacunkami odczyty dla Niemiec, Francji, Włoch i Hiszpanii. Podaż pieniądza M3 z Polski niemal nigdy nie wpływa na złotego. Z USA ceny eksportu/importu i zapasy niesprzedanych towarów to drugo-, jeśli nie trzeciorzędne odczyty. Indeks nastrojów Uniwersytetu Michigan prawdopodobnie wzrośnie do 87,5, gdyż gospodarstwa domowe powinny być zadowolone z powodu taniej benzyny i rosnących cen akcji.
Sporządził:
Konrad Białas
Dom Maklerski TMS Brokers S.A.