Forex

Niespodziewana decyzja Banku Japonii oraz zapowiedź agresywniejszych inwestycji państwowego funduszu emerytalnego podbiły indeks Nikkei i złamały kurs jena, który jest najsłabszy do dolara od siedmiu lat.

Bank Japonii nieoczekiwanie ogłosił dodatkowe narzędzia luzowania monetarnego, po raz pierwszy od kwietnia 2013 r., w związku z obawami o wypełnienie celu inflacyjnego 2 proc. Od teraz baza monetarna ma przyrastać rocznie o 80 bln JPY wobec poprzedniego celu 60-70 bln JPY. Portfel obligacji skarbowych ma się zwiększyć do 80 bln JPY (z 50 bln JPY), roczne zakupy udziałów w funduszach ETF mają wynieść 3 bln JPY (1 bln JPY wcześniej), a J-REIT – 90 mln JPY (z 30 bln JPY). Jakby tego było mało, jeszcze przed decyzją Banku Japonii na rynek trafiła informacja, że państwowy fundusz emerytalny GPIF ma zwiększyć udziały akcji krajowych i zagranicznych w portfelu do 25 proc. każdy z 12 proc. obecnie kosztem redukcji alokacji w japońskich obligacjach rządowych (z 60 proc. do 35 proc.). Obie informacje stały się paliwem dla silnych wzrostów na tokijskiej giełdzie (+6 proc.!), jak również ciosem w wartość jena. Rosnąca giełda, dalszy rozjazd w rentownościach długu w USA i Japonii i perspektywa znaczących odpływów kapitału z kraju na zagraniczne rynki akcji są wystarczającą podstawą, by wypchnąć USD/JPY ponad 111, najwyżej do 2007 r. Reakcja jest imponująca i ma swoje uzasadnienie w pozycjonowaniu inwestorów. Po ostatnim tąpnięciu USD/JPY w połowie października, krótkie pozycje w jenie nie zostały w pełni odnowione. Według ostatnich danych CFTC, krótkie pozycje na USD/JPY w ciągu tygodnia skurczyły się o jedną piątą, zatem dziś rynek mógł zostać przyłapany na niedostatecznym pozycjonowaniu. Podsumowując, USD/JPY jest otwarty na dalsze wzrosty, ale teraz z pozycją poczekałbym na korekcyjne odreagowanie dzisiejszego skoku, gdyż koniec miesiąca może zachęcać do szybkiej realizacji zysków.

EUR/USD dziś rano utrzymuje się poniżej 1,26, choć wczoraj po lepszym odczycie PKB z USA paradoksalnie kurs wzrastał do 1,2630. Rynek zamiast cieszyć się z dynamiki na poziomie 3,5 proc. (prog. 3 proc.) szukał dziury w całym, czepiając się niższej od oczekiwań dynamiki wydatków konsumenckich, nawet jeśli wyniosła solidne 1,8 proc. Dla mnie najważniejszym przesłaniem wczorajszych danych było potwierdzenie optymistycznej oceny gospodarki przez Fed dzień wcześniej, co ugruntowuje wzrostowy pogląd na dolara. Dzisiejsze publikacje (wydatki Amerykanów, Chicago PMI, indeks Michigan) mogą dalej wspierać amerykańska walutę. Z kolei euro może mieć ciężkie przedpołudnie w związku z publikacją inflacji HICP za październik. Szacunki zakładają, że inflacja podniosła się do 0,5 proc. r/r z 0,3 proc. miesiąc wcześniej. Jednakże wczorajszy słaby wynik inflacji z Niemiec (spadek do 0,7 proc., prog. 0,9 proc., poprz. 0,8 proc.) podnosi dziś ryzyko rozczarowującego odczytu. A to wywiera presję na euro, ponieważ zmusza ECB, by ten dalej luzował politykę monetarną.

Bez wątpienia ten tydzień należy do banków centralnych, ale to jeszcze nie koniec atrakcji. Niespodzianki przyniosły posiedzenia Riksbanku, Fed i Banku Japonii, a o 11:30 swoją decyzję ogłasza bank centralny Rosji, gdzie naszym zdaniem główna stopa procentowa może wzrosnąć o 100 pb do 9 proc. (konsensus: 8,5 proc.). Wcześniej w tym miesiącu bank został zmuszony do wznowienia interwencyjnych zakupów rubla, ale okazały się one nieskuteczne. USD/RUB wczoraj sięgnął rekordowego poziomu 43,70, choć później bez wyraźnej przyczyny tąpnął poniżej 41. Rynek już spekuluje, jak daleko posunie się bank centralny, który agresywnym zacieśnianiem polityki pieniężnej ryzykuje recesję w gospodarce. Ale z drugiej strony podwyżki są jedną z ostatnich szans na zahamowanie inflacji oraz ustabilizowanie słabnącego w zatrważającym tempie rubla.

Sporządził:

Konrad Białas

Dom Maklerski TMS Brokers S.A.

TMS

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Więcej… Zgadzam się i akceptuję