- wtorek, 22, lipiec 2014
W USA w poniedziałek w kalendarium nie było raportów makro. Przed sesją raport kwartalny opublikował Halliburton, ale to też niewiele znaczyło. Pytanie było tylko jedno – czy prawdą o rynku w USA jest czwartek, kiedy indeksy mocno spadły, czy piątek, kiedy całe te spadki zostały wymazane?
W Europie graczy niepokoiło to, że rośnie determinacja europejskich przywódców do nałożenia kolejnych sankcji na Rosję. Jak wiadomo tego rynki finansowe w Europie się boją (w USA nie, bo zależność od Rosji jest tam nieznaczna).
Rynek akcji rozpoczęły dzień od spadku indeksów, ale tak jak to dzieje się najczęściej, obóz byków szybko wkroczył do akcji i zaczął redukować skalę spadków. Na dwie godziny przed końcem sesji nic już z nich nie zostało, ale końcówka była nieco słabsza. Indeksy delikatnie spadły, co w niczym nie popsuło obrazu rynku.
GPW też, podobnie jak inne giełdy europejskie, nie zareagowała w poniedziałek na duże wzrosty indeksów na Wall Street. WIG20 prawie natychmiast zaczął spadać. Jednak już po godzinie na rynek wrócił spokój i skala spadku została wyraźnie zredukowana. Rynek wszedł w fazę marazmu. Trwała aż do końca sesji. Wtedy to też zresztą nic się nie działo. Dopiero fixing zredukował spadek do symbolicznego. Obroty nadal były znikome. Duży kapitał nadal stoi z boku i czeka.
Jak widać korelacja z USA w Europie praktycznie zanikła, a co najmniej znacznie się zmniejszyła. Z prostego powodu – kwestia Rosji i sankcji zdecydowanie bardziej szkodzić będzie Europie. Wtorek i środa są kluczowymi dniami w tej sprawie. Dzisiaj spotkają się ministrowie spraw zagranicznych UE i zarekomendują przywódcom spotykającym się w środę posunięcia będące reakcją na zestrzelenie malezyjskiego samolotu.
Piotr Kuczyński
Główny Analityk
Dom Inwestycyjny Xelion